Wczoraj wybrałyśmy się do Lublina na otwarty trening obedience z klubem Adopsy. Skoro była okazja poćwiczenia pod czyimś okiem to od razu postanowiłam, że muszę z niej skorzystać :).
Wróciłam z nowym pomysłem na wypracowanie naszego aportu formalnego i znów zwiększoną motywacją do regularnego trenowania.
Zajęłyśmy się aportem formalnym. Męczę go od dawna, już chyba od ponad roku (z przerwami). Doszliśmy do tego etapu kiedy nie ma już problemu z koziołkiem, Sonia go polubiła. Wypracowałam jej w miarę ładne trzymanie, miałam plan żeby teraz nauczyć ją chodzenia za mną na kontakcie z koziołkiem w pysku, a potem dostawiania się do nogi, ale nie mogłam tego w ogóle ruszyć. Sonia nie potrafiła robić dwóch rzeczy na raz. Dawałam jej aport do pyska i dawałam komendę na podążanie za mną, a ona od razu wypluwała koziołek i nijak nie potrafiłam jej przekonać że nie musi wcale go wypluwać. Podobną sytuację miałam przy nauce zawijania się w kocyk, sztuczka nie wyszła nam, bo psina nie potrafiła turlać się trzymając kocyk. Na treningu dostałam radę żeby spróbować zupełnie inaczej, zamiast zacząć od początku spróbować zacząć od środka ćwiczenia. Mam kształtować jej podnoszenie koziołka z podłogi, stopniowo przechodzić z tym do siadania z koziołkiem, potem oddalać się tak żeby Sonia musiała wziąć koziołek i podejść z nim do mnie. Dostałam jeszcze radę, żeby nie kucać przy nauce aportu, bo w końcowym efekcie będę stać, więc lepiej przyzwyczajać do tego psa. Jestem ciekawa ile nam zajmie nauka, trzeba się brać do roboty, bo to praktycznie jedyne ćwiczenie (nie licząc socjalizacji) które nas dzieli od zerówki.
Planowane są kolejne takie treningi, być może nawet utworzenie obikowej grupy :).
No pewnie,jak jest okazja to trzeba korzystać! Takie treningi wiele dają :)
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby u nas ruszyła grupa z takimi otwartymi treningami :)
Lublin nasze miasto, a gdzie dokładnie byłyście? Ja to już powoli mam go dość 5 razy w tygodniu stania w korkach, ugh... Wogóle pochodzicie, gdzieś z okolicy?
OdpowiedzUsuńFajnie, że byłyście na treningu. Zawsze dobrze dostać jakieśrady od profesjonalisty, by później móc trenować samemu ;).
H&F
Byliśmy na boisku przy ul. Krochmalnej.
UsuńMieszkam około 40 km od Lublina, mała wieś koło Lubartowa ;).
Miło :). Myślałam, że tylko my jesteśmy z okolic Lublina. Mieszkamy w małej miejscowości koło Nałęczowa.
UsuńMusimy się kiedyś spotkać we trójkę :)
UsuńJa mam dziadków w Konopnicy/Motyczu, ok. 6km od Lublina :)
O Motycz jest dosłownie 2km od mojen miejscowości, chodze tam na spacery ;)
UsuńA gdzie dokładnie chodzisz? Może przechodzisz obok moich dziadków, hehe :D
UsuńMusimy się kiedyś umówić... Jak tam jestem to chodzę z Fuksem na pola na spacery :)
Fajny taki trening, jak jest to korzystać! :)
OdpowiedzUsuńMy niedzielę spędziliśmy na organizowanym przeze mnie seminarium frisbee z Asią Korbal. :D My ogólnie sobie OBIkujemy dla zabawy, ogólnie moja Figa twierdzi jakim to trzeba być kretynem, aby chodzic przy nodze, patrzeć się na "człowieka" i jeszcze chodzić z koziolkiem przy nodze. ;D W krótce tok myślenia mojego psa ;P Tak samo mamy problem z tym co wy - Figa nie rozumie, jak można na raz robić dwie rzeczy, dlatego też nie mogę nauczyć jej zawijania się w kocyk...
Ehhh ... zdecydowanie wolimy agilitki :P
Pozdrawiamy! :)
Nina&Figa
Fajnie, że miałyście okazję być na takim treningu. W takim razie powodzenia w dalszej pracy! :)
OdpowiedzUsuńMy jak zwykle wszystko przegapiłyśmy, dopiero wczoraj wieczorem dowiedziałam się o treningu.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne problemy ;) No ale trening czyni cuda! Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że z koziołkiem wiele psów ma problem. Aport udało nam się zrobić już dawno, lecz Texas ciągle ma zbyt słaby chwyt.
OdpowiedzUsuńNawet Magda Łęczycka nam wspomniała na seminarium, że aport formalny to najtrudniejsze ćwiczenie, bo składa się z z wielu elementów (czekanie na komendę zwalniającą do wyrzuconego koziołka, podjęcie koziołka, przyniesienie, dostawienie się do nogi...), a potem jeszcze dochodzą kierunki, przeszkoda, metalowy koziołek (o zgrozo...).
UsuńNie przestanę zachwycać się tymi szelkami! Fajnie, że zawitałyście na taki trening :D
OdpowiedzUsuńCzekam na wasz debiut w zawodach :3
OdpowiedzUsuńMam pewien plan, ale zobaczymy czy się uda :D. Po moich 16 urodzinach (czyli w przyszłym roku) zarejestruję się w ZKwP i wyrobię książeczkę obi, żeby zrobić już ten pierwszy krok.
UsuńSuper :D
UsuńMotywacja to połowa sukcesu ,życzymy powodzenia i sukcesów ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Fajnie że macie blisko jakiś klubik obi :)
OdpowiedzUsuńPiękne plany macie! Do wszystkiego dojdziecie, to właśnie zalety OBI, dłubanie szczegółów :)
OdpowiedzUsuńSuper, że macie możliwość chodzenia na treningi do klubu :) zawsze lepiej jest ćwiczyć z innymi osobami, czasem samemu nie zwraca się na coś uwagi, a ktoś patrzący 'z boku' może to zauważyć ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio uczyłam Kendo zawijania się w kocyk i jak już przekonałam go, że z czymś w pysku można robić inne czynności (na początku był to jakiś mały przedmiot), także turlać się, dałam mu do trzymania kawałek materiału, potem koc, ale w taki sposób, żeby na początku znajdował się przed psem, w związku z tym Kendo nie owijał się nim, tylko turlał trzymając w pysku końcówkę leżącego przed nim koca. :) Dopiero potem zrobiliśmy ćwiczenie w wersji końcowej, czyli z leżeniem na kocyku i zawijanie się w niego :)
aport jest trudny dla wielu psów, zwłaszcza ten formalny a nie taki tylko 'dla zabawy'.
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że jeździcie na takie treningi, gdyby u mnie były też bym z Knapikiem korzystałam. A tak po za tym to śliczne szeleczki i psiak :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Wiktoria&Knapik
Super! :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, w jakim woj mieszkasz bo ja mieszkam w Woj. Lubelskim
Ja też :). Brzeziny koło Lubartowa konkretnie - ok. 40 km od Lublina :).
Usuń