Miało już być całkiem dobrze, jednak rzeczywistość okazała się być mniej kolorowa. Mój zaprogramowany optymistycznie mózg jednak szybko odrzuca wszystkie straszne myśli...
O naszej diagnozie na blogu jeszcze nie pisałam - nadwichnięty krąg szyjny.
Po lekach które dostała Sonia na pierwszej wizycie w Specjal Wecie, psina czuła się świetne! Nic nie bolało, kiedy wychodziłyśmy na siku radośnie brykała i bardzo chciała coś porobić. Dłubałyśmy sobie w aporcie węchowym i podnoszeniu metalowego koziołka żeby się tak całkiem nie zanudzić. Po telefonie do naszej pani doktor zdecydowałyśmy się odstawić leki. Kilka dni i wróciły bóle...
W ubiegłą niedzielę był straszny atak. Kiedy wróciłam z focenia zawodów IPO, wyszłam z Kerym, potem z So, coś tam sobie poćwiczyłyśmy z niunią w domu. A potem ten jej straszny, histeryczny pisk, i to nie trwający ułamek sekundy jak dotąd, ale z pół minuty... Zrezygnowałam z wszystkich wymuszonych ruchów, myślałam żeby skontaktować się z naszą wetką, ale i tak musiałam poczekać do poniedziałku. Było lepiej, atak bólu trwającego tak długo się nie powtórzył, Sonia była w super humorku. Stwierdziłam że chyba jest już chyba dobrze. We wtorek nie było. Po południu So była radosnym pieseczkiem który wychodząc na siku przebiegł się dookoła podwórka. Wieczorem zabolało ją tak że nie mogła się ruszyć... z pół godziny siedziała w kącie, bo każdy kolejny ruch wywoływał ból. W końcu się uspokoiła, mogła chodzić, przespała w klateczce noc. Było późno, zadzwoniłam dopiero w środę i na czwartek umówiłyśmy się na kolejną wizytę.
W ubiegłą niedzielę był straszny atak. Kiedy wróciłam z focenia zawodów IPO, wyszłam z Kerym, potem z So, coś tam sobie poćwiczyłyśmy z niunią w domu. A potem ten jej straszny, histeryczny pisk, i to nie trwający ułamek sekundy jak dotąd, ale z pół minuty... Zrezygnowałam z wszystkich wymuszonych ruchów, myślałam żeby skontaktować się z naszą wetką, ale i tak musiałam poczekać do poniedziałku. Było lepiej, atak bólu trwającego tak długo się nie powtórzył, Sonia była w super humorku. Stwierdziłam że chyba jest już chyba dobrze. We wtorek nie było. Po południu So była radosnym pieseczkiem który wychodząc na siku przebiegł się dookoła podwórka. Wieczorem zabolało ją tak że nie mogła się ruszyć... z pół godziny siedziała w kącie, bo każdy kolejny ruch wywoływał ból. W końcu się uspokoiła, mogła chodzić, przespała w klateczce noc. Było późno, zadzwoniłam dopiero w środę i na czwartek umówiłyśmy się na kolejną wizytę.
Nie chcieliśmy wracać do tamtych leków, bo na nich So czuła się za dobrze i mogła się sama uszkodzić, były bardziej przeciwbólowe niż przeciwzapalne. Dostaliśmy nowe, sterydowe, ale ponoć pozbawione tych efektów ubocznych... Będziemy czekać, So będzie wychodziła tylko na smyczy i zabronię jej czochrania się w domu.
Przypadki z kręgosłupem są bardzo osobnicze, może być tak że bóle już nie wrócą, mogą pojawiać się cały czas, a może też stać się co nie chce przejść mi przez gardło... ani klawiaturę. Tak jak mówiłam, mój wewnętrzny optymizm nie pozwala mi myśleć źle.
Ojoj, życzę dużo zdrowia! Mam nadzieję, że to nic poważnego, i że dalej będziecie mogły sobie bez przeszkód ćwiczyć :)
OdpowiedzUsuńSonieczko zdrówka jeszcze raz! :( Życzę Wam aby jak najszybciej się to skończyło..
OdpowiedzUsuńJejku... Trzymamy kciuki i łapki za Sonię! :( Chcę zobaczyć ją jeszcze kiedyś latającą za deklami lub na parkurze!
OdpowiedzUsuńOjeju. :( Jeszcze raz życzę zdrowia dla Soni!
OdpowiedzUsuńBiedna maleńka... Trzymaj się złociutka, pamiętaj, że jestem Twoją fanką!
OdpowiedzUsuńTak, ostatnio nie komentowałam, wybyłam, wracam a tu takie wieści...
Dużo zdrówka :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Soni!!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Soni!!
OdpowiedzUsuńŻyczymy zdrówka Sonii!!! Bardzo dużo zdrówka! Żeby to co nie chcę przejść przez gardło ani klawiaturę się nie spełniło i obyś nie straciła swojego optymizmu!!! Nie ma co być źle MUSI być dobrze!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla So, oby jej się poprawiło! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka dla Soniuni!!!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla So, oby było co raz lepiej!
OdpowiedzUsuńSońka, zdrowiej dziewczyno!
OdpowiedzUsuńEhhh... Spadło jak grom z jasnego nieba :/ Zdrówka, będzie już tylko lepiej! 3majcie się! :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla małej !
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dzielnie!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Sonieczki, trzymamy kciuki <3
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby było jak najlepiej! <3
OdpowiedzUsuńWierzę, że będzie lepiej i Sonia wróci do dawnej formy, bo zasługujecie na to obydwie. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze skończyło!
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam się na psim szkielecie, czy jest możliwość jakiegoś nastawienia tego kręgu czy to stan zapalny powoduje takie ataki bólu?
Możliwe jest nastawienie operacyjne, ale dopóki nie ma objawów neurologicznych, krąg nie uciska rdzenia, nie kwalifikujemy się na taką operację, bo byłaby ona zbyt ryzykowna.
Usuń