W lutym dostaliśmy od firmy Husse do przetestowania nową dla nas karmę na bazie łososia - Husse Opus Ocean. Karma przeznaczona dla psów o zwiększonej aktywności, co za tym idzie większym zapotrzebowaniu na składniki odżywcze. Na testera więc zgłosiłam mojego młodego, bardzo aktywnego cattle doga.
Z Husse mam dotąd bardzo dobre doświadczenia. Ale ta rybna karma wpadła u nas do miski po raz pierwszy.
Zacznijmy technicznie od parametrów jedzonka:
Skład (z opakowania):
Łosoś, ziemniaki, groszek, białko ziemniaczane, tłuszcz zwierzęcy, siemię lniane, błonnik roślinny, drożdże, hydrolizowane białko zwierzęce, minerały, olej z łososia, fruktooligosacharydy (0.3%), algi morskie, lecytyna, aksamitki.
Analiza:
Białko 38%,
zawartość tłuszczu 18.0%,
surowy popiół 8.5%,
surowy błonnik 4.0%,
wapń 1.5%, fosfor 1.0%, kwasy tłuszczowe omega-3 2.0%, kwasy tłuszczowe omega-6 1.3%.
Energia metaboliczna 4040 Kcal
DAWKA DZIENNA: 17 - 10g x kg 10 - 9g x kg 9 - 7g x kg
Skład wygląda bardzo w porządku, poza tym że mi w nim bardzo brakuje procentowych zawartości głównych składników (łososia, ziemniaków), i to najlepiej by było gdyby producent podał nam je w suchej masie. Słowo "łosoś" zamiast "mięso łososia" znaczy, że zmielone zostało prawdopodobnie wszystko, tzn. poza mięśniami: skóry, ości, fragmenty uważane też za odpadki. Wiele osób bardzo się czepia takich wyrażeń w opisach karmy dla zwierząt, czy żywności ogólnie, ja jednak nie widzę w tym niczego złego. Tak na prawdę te elementy zwierząt, których my normalnie nie jemy, czy gorszej klasy mięso z przerostami, żyłkami, zazwyczaj jest tym najzdrowszym, zawierającym bardzo dużo dobrych aminokwasów, białek takich jak kolagen itd. Idąc dalej - ziemniaki ok jako wypełniacz, groszku ja osobiście raczej unikam w karmach, ale to ze względu na to, co ja się naczytałam o możliwym wpływie strączków na psy, a tak na prawdę nie wiadomo, czy w to trzeba wierzyć. Opus Ocean z takim składem zapowiada się jako bardzo fajna opcja dla trenujących alergików (o ile nie uczula ich ryba, bo przykładowo jeden z trenujących u mnie psiaków nie może jej jeść).
Zawartość białka w tej kamie od Husse jest bardzo wysoka, mało jest za to węglowodanów, większość kalorii pochodzi z tłuszczu i białek. Ogólnie mówi się że taki stosunek makro w jedzeniu jest potrzebny dla organizmu, w przypadku treningów wytrzymałościowych. Im bardziej długotrwały wysiłek, tym większe zapotrzebowanie na tłuszcz i białko, mniejsze na węgle (a przy sprintach odwrotnie - energia jest czerpana z cukrów). Opus Ocean powinna być bardzo dobrym wyborem dla psów zaprzęgowych, ratowniczych, czy uprawiających inny sport i prowadzących aktywne życie pomiędzy treningami. Treningi Evera to głównie krótki, bardzo intensywny wysiłek, sporo interwałów (frisbee - treningi dzielone na krótkie sesje o wysokiej intensywności), ale do tego zajmuję się budowaniem jego wydolności - około godzinne spacery na których biega luzem, sporo zabawy z psami, teraz wiosną dołożę do tego pływanie. Zahacza więc to o pracę pośrednią.
U mnie w domu od jakiegoś czasu każdy ze stada je inną karmę. Ze względu na bardzo różne zapotrzebowania (Sonia jest na mokrych puszkach, Kermit na sprawdzonej i jednak zbożowej karmie, nie eksperymentuję przy jego dziwnych nietolerancjach). Na czas testów z Everem przeskoczyliśmy z tłoczonej na zimno karmy z ryżem, na wysokobiałkową bezzbożówkę. W związku z tą odmienną zawartością makroelementów, postanowiłam nie kombinować, tylko zacząć od dawkowania według tabelki. Everest ważący 21 kg dostawał więc 10g na kilogram masy ciała = 210g karmy dziennie. Po tygodniu niestety mi zauważalnie schudł, ostatecznie podniosłam dawkę do 300 g dziennie i było w porządku.
To był też pierwszy raz, kiedy trzymałam cattla dłuższy czas na karmie na bazie rybek. Jedzenie zmieniłam dosyć nagle, nie bawiłam się w mieszanie i stopniowe wprowadzanie nowej. Nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków (poza tym spadkiem masy ciała na początku, ale to z powodu niedopasowanej wtedy porcji). Kupy, sierść - wszystko świadczy o tym ze żarciuszko dobrze się wchłaniało. Na duży plus to że karma na prawdę smakowała Everowi! Z wielką chęcią ją jadł, nie musiałam go w ogóle namawiać do skończenia miski (co miało miejsce w przypadku niektórych suchych karm).
Granulki mają jak dla mnie idealną wielkość, bardzo uniwersalną, odpowiadającą psom chyba każdej wielkości (średnica odrobinę ponad 1 cm)
Opus Ocean zostawiła u mnie bardzo pozytywne wrażenia :). Jedyną wadą jest wysoka cena, ale adekwatna do jakości składu.
Worek 12 kg dla Evera wystarcza na prawie 6 tygodni.
Karma jest do kupienia w sklepie producenta - https://www.husse.pl/dla-psow/karma-sucha-super-premium/karmy-bezzbozowe. Na razie widzę niestety, że nie ma dostępnych dużych worków, ale myślę że warto poszukać u lokalnych dystrybutorów.
Dawno temu też testowaliśmy tą karmę i fajnie nam się sprawdziła. :)
OdpowiedzUsuńDzięki,
OdpowiedzUsuńHUSSE Ocean to też karma mojej Labradorki i też mocno polecam. :) Może obecnie nawet najlepsza na rynku.
Tylko z innej miski je ;)
Mam też bardzo wybrednego Kota - nie wszystko mu smakuje. A HUSSE różnego rodzaju (bo zmieniam mu smaki co jakiś czas) wcina bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuń