Rodzina postanowiła, że pora na psa. Może dla dzieci, bo psy uczą odpowiedzialności. Może dla babci, żeby miała towarzysza kiedy siedzi samotnie w domu. A może po prostu dla dopełnienia obrazku szczęśliwej rodziny.
Wybór rasy. Labrador - one nie mają agresji, są przyjazne. Jak za duży, to może york - to właściwie nie pies tylko prawie zabawka. Beagle - średniej wielkości, krótkowłosy, czysty, na pewno łatwy w utrzymaniu. Border albo owczarek australijski - są takie mądre, nie mogą sprawiać problemów. Owczarek belgijski - są szkolone do służb, to muszą być psy idealne.
Szczeniak piszczy kiedy zostaje sam piszczy. Kiedy przestajemy się z nim bawić niszczy przedmioty. Gryzie i drapie po rękach. Skacze po nas kiedy wracamy do domu. Jest zima, jest błoto, ubrudził żonie płaszcz, podarł dziecku kurtkę. Sika w domu na podłogę. Może musi z tego wyrosnąć... Nie wyrósł? Może poszukajmy szkoleniowca.
Szkoleniowiec mówi:
- Po pierwsze potrzeby psa. Ruch, rozrywka intelektualna, czas na odpoczynek. Bo można sypać metodami i ćwiczeniami, ale jeśli najpierw tych potrzeb nie zaspokoimy, to nic z tego na dłuższą metę nie będzie.
- Po drugie zmiana Waszych nawyków, nauka właściwego nagradzania, konsekwencja, wdrożenie w życie zasad.
- Po trzecie systematyczny trening.
- Po pierwsze potrzeby psa. Ruch, rozrywka intelektualna, czas na odpoczynek. Bo można sypać metodami i ćwiczeniami, ale jeśli najpierw tych potrzeb nie zaspokoimy, to nic z tego na dłuższą metę nie będzie.
- Po drugie zmiana Waszych nawyków, nauka właściwego nagradzania, konsekwencja, wdrożenie w życie zasad.
- Po trzecie systematyczny trening.
Ale jak to spacery codziennie? Nie mamy przecież na to czasu. W zimie ciemno jest o 16:00. Ale mamy ogród, tam może wybiegać się luzem, nie to co na takich spacerach na smyczy.
Zdecydowaliście się na psa, nie na maskotkę. To jest tylko i aż zwierzę. Tylko - więc nie możecie wymagać, że zrozumie od razu jak należy się zachowywać, a jak nie. Aż - więc ma swoje potrzeby.
Na początku chciałam powiedzieć, że nie mogę mieć pretensji do takich osób, one nie mają żadnej wiedzy o psach. Ale, halo, mogę mieć pretensje. Człowiek, jako istota ROZUMNA i wydaje mi się że z założenia EMPATYCZNA, stawiająca się w wyżej niż pozostałe organizmy z królestwa zwierząt, powinna na starcie, z natury, podchodzić do tych stworzeń, opieki nad nimi, odpowiedzialnie. Więc, jeżeli o psach nic nie wiemy, a psa chcemy mieć, to wiedzę zdobywamy NAJPIERW. Potem zdobywamy psa. Udomowione zwierzęta są w 100% od nas zależne. Więcej, to MY je stworzyliśmy. Właśnie psy, są wynaturzone z założenia, a my do tego, jeszcze chcemy je uczyć życia w naszej bardzo bardzo szybko rozwijającej się cywilizacji. Za którą sami nie nadążamy. Stąd chociażby tyle depresji.
Wiecie co jeszcze jest przykre? Że takie osoby, tego tekstu nie przeczytają. A jestem pewna, że nie przed kupnem szczeniaka.
Ten tekst nie narodził się w mojej głowie z mojej fantazji, ale z realnych wydarzeń. Z frustracji związanej z moją pracą z niektórymi osobami, które zgłaszały się do mnie szukając pomocy w wychowaniu swoich psów. Nie koloryzowałam ani trochę. Wręcz starałam się żeby było mniej dosadnie i drastycznie, niż spotkałam to w realu. I jak najmniej personalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz